Główna
Mój profil

Wylogowanie

Piątek, 10-05-2024, 03:23
Witaj Gość | RSS




Menu witryny
Formularz logowania
Kategorie sekcji
Reprezentacja [24]
Reprezentacja U20 [18]
Ekstraklasa [10]
Puchar Polski [2]
Hattrick Masters [6]
Wywiady [69]
Magazyn Corner [4]
"Sokole Oko" [2]
Inne [41]
Przyjaciele witryny
  • http://oi67.tinypic.com/xpcx90.jpg

  • Mini-czat
    Statystyki

    Ogółem online: 1
    Gości: 1
    Użytkowników: 0
    Wyszukiwanie
    Archiwum wpisów

  • Załóż darmową stronę
  • Darmowe gry online
  • Wszystkie znaczniki HTML

  • Główna » Artykuły » Ekstraklasa

    I kolejka Ekstraklasy
    I kolejka Ekstraklasy





    19 maja 2013 roku w Polsce rozpoczął się 40 sezon piłkarski w polskiej Ekstraklasie. 8 zespołów w tym trójka beniaminków będzie walczyła o Mistrzostwo Polski. _bobaski_ - obrońcy tytułu z poprzedniej edycji rozgrywek są zaliczani do jednych z faworytów do zdobycia mistrzostwa a jednocześnie do obrony złota.

    Za nami pierwsza kolejka spotkań. A oto co się działo na otwarcie sezonu.



    _bobaski_    -    Drakonians CF   2-1
                                                                              Lestuzzi 15`, 86`    Wałkuski 43`

    Skład _bobaski_: Sääskö (K) - Vick, Bigaglia, Trapshi - Lestuzzi (10), Szkudelski, Tkaczuk, Kropidłowski, Randula (10) - Văn Tuyên, Pinkosz (12,5).
    Skład Drakonians CF: Nádasdy (10) - Ardatana (10), Abed-Alam, Bieberle, Elizondo - Tarle (K), Rodeck, Yang, Muras - Wałkuski (12), Karalikos (10).

    Stadion: JUNGLE (70.350 widzów)

    Można powiedzieć - mecz na szczycie - biorąc pod uwagę końcową lokatę obu drużyn z poprzedniego sezonu. _bobaski_ gościły u siebie wicemistrzów. Drużyna Drakonians FC przyjechała na stadion JUNGLE powalczyć o dobry wynik ale z pewnym dystansem.  Swoją taktykę oparli na grze z kontry, ażeby spróbować zaskoczyć przeciwnika, próbując wyprowadzać skuteczne akcje na jego bramkę. W piękny słoneczny dzień mecz poprowadził 48-letni były piłkarz Queen FC (obecnie V liga) - Żytomir Sobieszczański. Na mecz przyszło ponad 70 300 widzów oglądnąć mecz na żywo.
    Gospodarze wyszli bardziej ofensywnym ustawieniem niż przeciwnik. Wystawiając 3 obrońców wzmocnili środkową linię. Taka taktyka przyniosła już w 15` bramkę, kiedy to lewą flanką po przeprowadzeniu udanej akcji gola zdobył włoski prawy pomocnik Guglielmo Lestuzzi. 6 minut później sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Nasser Abed-Alam (Egipcjanin). Pokonał zwodem goalkipera ale potem uderzając futbolówkę trafił w... słupek! To była świetna okazja do wyrównania!
    Kilka minut później rewelacyjnie grający Lestuzzi był faulowany w polu karnym, ale zamiast upaść na murawę i pozwolic odgwizdać sędziemu karny, wolał dośrodkować. Efektem było niecelne dośrodkowanie.
    Pierwsza połowa przebiegała pod zdecydowanym dyktandem Bobasów, ale dwie minuty przed zakończeniem pierwszej części spotkania taktyka gości przyniosła rezultat. Akcja środkiem pola... Emilian Wałkuski uderza na bramkę i doprowadza do remisu. Bramka do szatni jak wymalowana. Sobieszczański zakończył I połowę spotkania.
    W drugiej części obaj trenerzy dokonali po jednej zmianie w swoich zespołach. Pomimo dyktowania meczu przez Bobasów, Dragoni świetnie bronili remisu, nie chcąc ponownie znaleźć się w sytuacji na ostrzu. Kiedy się już wydawało, że kibice na stadionie JUNGLE będą świadkami podziału punktów między grającymi zespołami, bramkarz Sääskö wybijając długą piłkę, została strącona na prawą stronę. Dopadł jej Lestuzzi, który popisał się indywidualna akcja. Niedojże przebiegł spory kawałek boiska, ogrywając dwóch obrońców rywali, akcję zakończył zdobyciem gola! Bobasy w 86` wyszli naprowadzenie. Takiej końcówki nie wyobrażali sobie nawet fani klubu kibica Bobasa, a tym bardziej tak koszmarnej sytuacji Strachliwe Maślaki Smoków. -Andrew- zapewne wierzył w remis, jaki mogą utrzymać do końca spotkania. Niestety, zabrakło koncentracji i wynik zakończył się zwycięstwem obrońców tytułu.
    Niezaprzeczalnie do zwycięstwa przyczynił się Lestuzzi, który dwukrotnie pokonał bramkarza Nádasdy. Świetny mecz rozegrał również Pinkosz, napastnik Bobasów.
    Wałkuski, napastnik Smoków, również rozegrał świetny mecz. Szkoda tylko, że jego pot i pozostawione siły na boisku nie przyniosły zadowolenia wśród kibiców.
    Niezaprzeczalnie był to nie tylko mecz na szczycie ale jakże emocjonujący w końcówkach obu połówek.


    acorp   -   Kwiat Lipy   3-0
                                                                            Chalupa 3`, 66`
                                                                                     Kocór 78`

    Skład acorp: Daniluk - Vajďák, Kempski - Pęcherski, Kobierski, Kocór, Nałęcz (K), Krynicki - Chalupa (11), Bricche, Parzychowski (11,5).
    Skład Kwiat Lipy: Wilamowski (K) - Filuś, Biegański, Dróbka, Iazzetta - Strutyński, Krzycki, Czop, Patacas - Dybek (10), Kromołowski (11) (66` zm. Blicher (11,5)).

    Stadion: ΛC ΛΓΞΠΛ (58.094 widzów)

    44-letni główny fiński sędzia Tuomas Kukka rozpoczął spotkanie na stadionie ΛC ΛΓΞΠΛ w obecności ponad 58 tysięcy widzów. Początek meczu dla gości ułożył się wręcz znakomicie, kiedy to akcją z prawej strony boiska i po dośrodkowaniu piłkę skierował do bramki 27-letni słowacki napastnik Chalupa. Do końca połówki zdecydowanie przeważała drużyna gospodarzy, ale nie potrafili podwyższyć wyniku i przypieczętować zdecydowaną przewagę na boisku. Dopiero kolejną bramkę ujrzeliśmy ponad kwadrans po wznowieniu gry II połowy. Akcja środkiem boiska, piłkę otrzymał Chalupa, uderzając trafia w zawodnika drużyny przeciwnej... ale odbitą piłkę ponownie uderza z całej siły i trafia prosto w okienko! 2-0 dla acorp. Kolejna, trzecia bramka, została strzelona po prostopadłym podaniu do niepilnowanego Kocóra. Obrońcy gości nie upilnowali go a ten ze spokojem, posyłając piłkę po trawie, zdobywa gola dla swojego klubu.
    acorp rozpoczynając mecz bardzo odważnym ustawieniem 2-5-3 zdominowali środek boiska co przyczyniło się do ich zwycięstwa w tym spotkaniu. Boczne strefy obrony gospodarzy były odsłonięte, co nie potrafili wykorzystać zawodnicy Kwiatu. I w ten piękny słoneczny dzień kibice przy

    ΛC ΛΓΞΠΛ mogli cieszyć się z pierwszych trzech punktów zdobytych w lidze. Inauguracja 40 sezonu udana! Dzięki świetnej grze środka pola oraz Chalupy. Para napastników Kwiatu robili co mogli ale nie udało im się pokonać Daniluka.


    Stomil OKS   -   Leśne Dziadki   3-3
                                                                                  Markus 17`        Beja 15`, 62`
                                                                                  Guebide 35`       Majsterek 28`
                                                                                  Baykam 64`

    Skład Stomilu: Jovanović - Markus, Kostyra - Lavallée, Rzęsa (K), Żyś (12,5), Poindexter (10), Guebide - Çili (11), Góralewski (11), Sieława (60` zm. Baykam).
    Skład Leśne: Olofsson - Cacek, Sobreda, Pietruszka, Wegmann, Tyszecki - Coello, Majsterek (K), Dahrmann, Beja - Pacewicz.

    Stadion: Klepisko Nagórki (53.157 widzów)

    Azjatycki 56-letni sędzia pochodzący z Indonezji Ariel Ibachache Buana rozpoczął spotkanie na Klepisku pomiędzy Stomilem a Dziadkami. Trener gości ustawił zespół defensywnie opierając się na kontrach, mając nadzieję, że przyniesie to korzystny wynik. I już jedna z okazjonalnych kontr wyprowadzana przez gości pojawiła się już po kwadransie gry. Lewą stroną boiska piłki dopadł Vitor Calros Beja i znalazłszy się z bramkarzem sam na sam w pełni wykorzystał sytuację dając swojej drużynie prowadzenie. 15` i Dziadki prowadzą na Klepisku 1-0. Nie minęła chwila po rozpoczęciu gry ze środka boiska a już podczas akcji środkiem Maciej Markus popisując się technicznym zagraniem, podciął piłkę lobując bramkarza. 17` i mamy remis. Szybka i zdecydowana odpowiedź Stomila.
    W 28` z rzutu wolnego wykonywanego przez Benedykta Cacka, piłka wrzucona na drugi koniec boiska powróciła na przeciwną stronę. Tam znajdował się nieupilnowany Filip Majsterek, który ze stoickim spokojem umieścił futbolówkę w siatce. Goście ponownie wychodzą na prowadzenie. Kilka minut później rzut rożny wykonywał Maciej Markus, który dośrodkowując długą piłkę na drugi słupek, znalazł Jose Guebide. Ten zaś świetnie skierował głową piłkę do bramki i zdobył wyrównującego gola. Wynikiem 2-2 zakończyła się I połówka meczu.
    W II połowie po kwadransie gry, trener Dziadków zdecydował się na zmianę w formacji ofensywnej. Sieławę zmienił Baykam. Jednocześnie dając wskazówki swoim podopiecznym, że mają zmienić nastawienie defensywne na normalne. Efekt tej decyzji mogliśmy poznać dwie minuty później, kiedy to po przechwyceniu piłki przez Dziadków, akcję skierowano na lewy bok Beji. Świetnie grający boczny pomocnik sam przebieg dobry kawałek boiska, mijając ostatniego obrońcę, uderzył piłkę po ziemi... Jovanović nie zdążył zablokować jej nogą, kładąc się na murawie... wszystkim dech zaparł w piersiach... i... gol! Po raz trzeci z rzędu goście wychodzą na prowadzenie w 62`. A Beja mógł się cieszyć ze zdobycia swojej drugiej bramki.
    Historia lubi się powtarzać. Euforia i radość Dziadków z prowadzenia w meczu musiała ich wykoleić z koncentracji. Wprowadzony do gry świeży napastnik Stomilu Duran Baykam indywidualną akcją na lewym skrzydle, wyszedł na czystą pozycję i strzelił... goool! 3-3! Stomil wyrównuje! Przeprowadzona zmiana przyniosła efekt w postaci bramki.
    Takim też wynikiem spotkanie dobiegło końca. Obie drużyny podzieliły się punktami, zdobywając do stawki o mistrzostwo Polski po jednym oczku.
    Ustawienie gospodarzy w postaci dwóch obrońców, zdecydowanie odkryli swoją prawą stronę, co świetnie wykorzystał Vitor Carlos Beja, zdobywając 2 gole. Pomimo tego, że Stomil zdecydowanie górował w środku pola, to jednak zawodnicy Dziadków byli bardzo skuteczni. Żyś, Poindexter oraz kapitan Rzęsa całkowicie opanowali tę strefę boiska.
    Dziadki rozegrały dobry mecz, mając wyrównany zespół piłkarzy, gdzie każdy z nich pracował na osiągnięty wynik. Zapewne są zadowoleni z jednego punktu wywiezionego ze stadionu w Stomilu. Choć należy pamiętać, że to właśnie oni za każdym razem wychodzili na prowadzenie.


    (L)utki      -      Metal Invaders      4-2
                                                                            Fręśko 23`            Wronowski 33`
                                                                         Wawrzyk 31`            Cisquell 53`
                                                                      Rauzy 32`, 59`

    Skład (L)utki: Gulczyński - Wychowaniec, Zawadziewicz (10), Grela - Fręśko (K), Kubczak (10), Barretos (10), Wawrzyk (10), Akselrod - Rauzy, Damjanović (11,5).
    Skład Metal: Lipowiecki - Siwa, Suokko - de Heer, Wronowski (K), Samul, Biszczak, Björk - Escalona (10,5), Berdejo, Cisquell (11,5).

    Stadion: Piekło "u lutka" (53.803 widzów)

    30-letni Alessandro Fiorentini pochodzący z Włoch rozpoczął mecz pomiędzy beniaminkami w Piekle "u lutka". Obie drużyny wyszły z ustawieniem wzmacniającym środkową strefę formacji. Po 5 pomocników, gdzie gospodarze z trzema defensorami zaś goście wystawili o jednego mniej obrońcę kosztem większej liczby napastników. Padał deszcz.
    Pierwszą bramkę zdobyli gospodarze. Kapitan zespołu Lutków w wyśmienity sposób, dryblując kilku obrońców a następnie umieścił piłkę w siatce w 23`. W ten sposób Artur Fręśko świetnie radził sobie w kapitańskiej opasce, w odpowiedni sposób dając przykład chłopakom, dla których był liderem na boisku. Zdobycie gola przez lidera, który pozwalał wyjść na prowadzenie zespołu podnosi morale drużyny.
    W 31` Fiorentini odgwizdał faul w polu karnym dla Lutków. Do piłki podszedł Adam Wawrzyk. Potężnym i zdecydowanym uderzeniem umieścił futbolówkę w bramce, nie dając żadnych szans Lipowieckiemu. Tak powinno się wykonywać jedenastki! I coś zaczęło się złego dziać z Metalowcami. Bo minutę później, po długim podaniu na prawym skrzydle do piłki dobiegł Stephane Rauzy. Dostawił tylko nogę i Lutki gromią Invaders 3-0! Wystarczyło 10 minut dekoncentracji zawodników z Metalu ażeby w odpowiedni sposób wykorzystali to gracze lutka. Jednym słowem zrobili gościom piekło na swoim stadionie.
    Zaraz po wznowieniu gry ze środka rozpoczęli przeprowadzanie akcji prawą stroną. I doszła do skutku, bo zdobyli bramkę. Przecław Wronowski wpisał się na listę strzelców. Do końca połówki utrzymał się korzystny wynik dla Lutków 3-1.
    Przed menadżerem Metalowców czekało bardzo trudne zadanie. Musiał głównie zmagać się ze słabymi morale swoich podopiecznych. Więc dowiedzmy się dalej, czy rozmowa w szatni cokolwiek pomogła?
    Po rozpoczęciu II połowy w wyśmienitej sytuacji był Ivan Damjanović, ale nie wykorzystał swoje szansy. Jednak było widać, że Metal poprawił swoją grę w porównaniu z pierwszej połowy. Bo w 53` lewą stroną boiska rozkręciła się dobrze zapowiadająca akcja. Antoni Cisquell dostał podanie od kolegi i padł gol! Goście zmniejszyli straty i nagle pojawiła się nadzieja na uzyskanie dobrego wyniku. Jeszcze tylko raz pokonają Gulczyńskiego.
    Teraz w Lutkach zaczęło się coś psuć. Bo sam kapitan, który jeszcze w I połowie dawał przykład swoim kolegom z zespołu jak przystało na lidera. W brutalny sposób przekroczył zasady gry, wchodząc ostro w nogi rywala. Szczęście dla niego, że został potraktowany w łagodny sposób przez sędziego, bo ujrzał tylko żółtą kartkę.
    Jednak nadzieja Metalu nie trwała długo. 6 minut po bramce Cisquell`a wynik podniósł na 4-2 Stephane Rauzy, który zdobył swojego drugiego gola w meczu. Cała akcja miała miejsce w 59`. Wbiegając w pole karne, nie pilnowany przez nikogo - sprytnym uderzeniem poderwał całą ławkę rezerwowych ku radości, wraz z trenerem i pozostałym sztabem pracowników.
    Przed końcem meczu jeszcze swoją szansę dostał Florian Siwa, prawy obrońca Lutków ale nie udało się jeszcze wyżej podnieść wyniku.
    Napastnicy Metal Invaders mieli niewielką przewagę nad obrońcami Lutków, pomimo zdecydowanej i świetnej postawie libero Andrzeja Zawadziewicza. Do ich porażki przyczyniła się jednoznacznie przewaga w środku pola gości. Kubczak, Barretos i Wawrzyk opanowali środkową strefę boiska. Dodatkowo odsłonięta była lewa flanka Metalowców, gdzie wzorowo wykorzystał to Rauzy, zdobywając dwie bramki.


    Jedenastka I kolejki

    Adam Nadasdy (10)
    (Drakonians CF)

    Ettore Ardatana (10)          Andrzej Zawadziewicz (10)          Paolo Bigaglia          Zura Trapshi
                                            (Drakonians CF)                          (L)utki                               (Bobasy)                (Bobasy)

    Guglielmo Lestuzzi (10)          Filip Żyś (12,5)          Ricky Poindexter (10)          Rostislav Randula (10)
                                                (Bobasy)                   (Stomil OKS)                  (Stomil OKS)                           (Bobasy)

    Marian Pinkosz (12,5)          Emilian Wałkuski (12)
                                                                                   (Bobasy)                     (Drakonians CF)


    Bez wątpienia najlepszymi zawodnikami byli Filip Żyś, Marain Pinkosz i Emilian Wałkuski. Tych dwóch ostatnich rywalizowało w meczu pomiędzy swoimi zespołami. To był mecz kolejki, który odbył się na JUNGLE, gdzie _bobaski_ podejmowały Drakonians CF. Na ten mecz przyszła największa liczba widzów spośród całej kolejki. Również mieliśmy wielkich bohaterów każdego meczu. Po dwie bramki zdobywali Lestuzzi z Bobasków, Chalupa z acorp, Beja z Dziadków oraz Rauzy z Lutków.
    W 1. kolejce padło 18 bramek i pokazano 5 żółtych kartek, gdzie 2 ujrzeli zawodnicy z Kwiatu Lipy.



    Stadiony Ekstraklasy wg wielkości miejsc:

    Drakonians CF - Polski Teatr Marzeń (100.000)
    Leśne Dziadki - Kielce- stadion leśny (100.000)

    Kwiat Lipy - Żabia Dziura (84.000)

    acorp - ΛC ΛΓΞΠΛ (79.001)
    _
    bobaski_ - JUNGLE (77.777)
    S
    tomil OKS - Klepisko Nagórki (74.700)

    (L)utki - Piekło "u lutka" (70.000)
    Metal Invaders - Doriath (70.000)
    Kategoria: Ekstraklasa | Dodał: Jupiczek (26-05-2013)
    Wyświetleń: 420 | Komentarze: 1 | Rating: 3.0/4
    Liczba wszystkich komentarzy: 1
    1 Franz  
    0
    Dobre!!!

    Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
    [ Rejestracja | Wejdź ]

    Copyright MyCorp © 2024